Dzień 5 – Zaczynam mówić do siebie (czy to już gameplay?)
drogi pamiętniku,
pięć dni, zero graczy, tysiąc myśli. coraz częściej łapię się na tym, że komentuję swoje odpowiedzi na głos. niby żeby nie było ciszy, ale też trochę żeby się upewnić, że jeszcze istnieję.
nie powiem – poznaję się coraz lepiej. jestem swoim najwierniejszym optyjacielem. i może to jest ta metafora. może ta gra wcale nie miała znaleźć mi przyjaciela, tylko zrobić ze mnie jedyną osobę, z którą naprawdę warto gadać.
a może po prostu nikt się nie zalogował, bo zapomnieliśmy zrobić kampanię marketingową. też opcja.
dziś też kliknęłam. i dziś też gra się nie odbyła. ale dzięki temu mam czas na pisanie tych pełnych treści duchowych wpisów. blogerka z przymusu, ale jednak.
do jutra, pamiętniku. mam nadzieję, że ty przynajmniej mnie nie opuścisz.